Wczoraj byliśmy w muzeum TPN-u, a dzisiaj ruszyliśmy na
teren Tatrzańskiego Parku Narodowego. Przy wtórze jęków co niektórych gorzowskich
piechurów, ścieżką pod reglami dotarliśmy do wylotu Doliny Strążyskiej, gdzie
chwilę oczekiwaliśmy na przewodnika. Pan „Cebula” bezkolizyjnie opowiadając
barwnie o walorach przyrodniczych doliny Strążyskiej doprowadził nas do Polany
Strążyskiej. Stamtąd pokrzepieni szarlotką i gorącą czekoladą ruszyliśmy w
kierunku wodospadu Siklawica. Giewont widziany z Doliny Strążyskiej robił na
nas ogromne wrażenie. Był, zdawało się na wyciągnięcie ręki. Powrót do wylotu
doliny był już fraszką. Po obiedzie ćwiczyliśmy paluszki wykonując serduszka
origami. Wszak niedługo walentynki. Wieczorem długo oczekiwany pokaz talentów.
Prawdziwymi mistrzyniami okazały się dziewczynki, które przygotowały
zapierający dech w piersiach spektakl w góralskim wydaniu. Jutro czekają nas
bardzo ambitne zajęcia. Rano wyprawa do miasta po ostatnie zakupy, a po
południu przygotowania do wyjazdu. Drodzy rodzice, jeszcze tylko dwa dni do
naszego powrotu.
Pozdrowienia spod Giewontu,
Wakacjusze
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz